Bardzo długo się zbierałam do napisania. Jakoś ten czas tak dziwnie się układał, że nie mogłam spokojnie usiąść i napisać.
Będąc nad morzem w czasie wakacji dużo myślałam. Ta cisza i ten spokój na plaży wieczorami dawał do myślenia. Ile bym dała, żeby być teraz na plaży, patrzeć się w morze i myśleć. Tyle było osób, którym ufałam, wierzyłam, że zawsze będą przy mnie, sami nawet obiecywali, a teraz? Zastanawiałam się, czy warto komukolwiek zaufać... Człowiek lubi być karmiony obietnicami. Ja sama się karmiłam tym przez jakiś czas. Teraz wiem, że to nie ma sensu. Jedyną pewną obietnicę daje mi Bóg. On nigdy nie złamie danego słowa.
Pamiętam jak czasami czekałam w nadziei na telefon przyjaciela, na wiadomość... Teraz nie czekam na nic. Wiem, że traciłabym tylko czas, który mogę przecież ofiarować komu innemu. Nie warto czekać, na coś, co i tak nie przyjdzie. Nie warto się bić z myślami: "A jeśli...", "A gdyby...". ŻYĆ TERAZ I JUŻ!! Nie ma wczoraj, nie ma jutra. Jest DZIŚ!! Do wczorajszego dnia nie wrócę, do jutra - mogę nie dożyć. Oddać wszystko w ręce Boga i żyć.
Odkryłam kiedyś piękną modlitwę. Tekst jest długi, ale zawiera się w trzech słowach. I pomyśleć, że to takie proste słowa. Proste, ale strasznie trudne do wykonania. Wszystko bierzemy na siebie, wszystko MY musimy zrobić, wszystko NAM się wali na głowę, zawsze tylko MY! A wystarczy w ciszy powiedzieć: "Troszcz się Ty!" i odwrócić głowę od problemów, zmartwień, strachu. Zostawić to gdzieś i pozwolić, aby to właśnie Bóg zadziałał. Nie ja, nie przyjaciel, nie rodzice, znajomi... Właśnie Bóg. Kiedyś było mi trudno to zrozumieć. Teraz wiem, że kiedy pomodlę się tymi krótkimi słowami: "Troszcz się Ty", zawierzę się Jemu, nie będę myśleć o tym co złe, co mnie przygniata - On sam się tym wszystkim zajmie. Wtedy wiem, że nie jestem sama - wiem, że mam przy sobie Przyjaciela. Tego Prawdziwego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz